wtorek, 25 marca 2014

Doświadczenie

Chyba powinienem zacząć ten wpis od postawienia tezy, że doświadczenie jest cenniejsze od złota i od wszystkich innych skarbów. Dlaczego? Bo doświadczenia nie można kupić.

Dzisiaj wszędzie jest potrzebne doświadczenie. Czytasz ofertę pracy i widzisz dopisek "doświadczenie mile widziane". To norma. Coraz częściej zdarza się jednak dopisek "doświadczenie minimum x lat". Najlepiej jeszcze żeby to był ktoś młody. Taka sytuacja. Takie realia. Jak żyć? 

Jak to doświadczenie zdobyć? Na to nie ma sposobu. Doświadczenia na pewno nie nabierzemy chodząc do szkoły czy będąc na studiach. Tutaj z reguły uczymy się suchej teorii. Oczywiście są małe wyjątki na wybranych zajęciach, ale to tylko kropla w morzu. Każdy z nas ma inne cele zawodowe. Sądzę, że musimy korzystać ze wszystkich okazji, które nam się przytrafiają. Nikt nam przecież nie da nic za darmo. Nie te czasy. Musimy to sami zdobyć. Musimy to mówiąc kolokwialnie- wyrwać. Chcesz coś osiągnąć człowieku w życiu to nie możesz siedzieć na dupie. Od tego doświadczenia zawodowego nie nabierzesz. Od tego jedynie nabawisz się odcisków na dupie. Nawet najmniejsza przygoda może zaprocentować w przyszłości. 

Jakieś wnioski? Im szybciej zaczniesz zdobywać różne doświadczenia, tym szybciej coś w życiu osiągniesz. Doświadczenie jest w końcu na wagę złota. 

Peace!


P.S. Trochę prywaty na sam koniec. Ten wpis jest wpisem numer 50 na tym blogu. Nie spodziewałem się, że aż tak dużo ich się tutaj znajdzie. Mimo iż ostatnio z weną kiepsko bywa to postaram się napisać drugie tyle, a może i więcej.



sobota, 15 marca 2014

Mentalność

Wiele w życiu zależy od ludzkiego charakteru i mentalności. Dlatego też postanowiłem dzisiaj się przyjrzeć różnym sposobom myślenia i odnoszenia się do rzeczywistości.

Na pierwszy ogień idzie mentalność indywidualistyczna. Postawa w której potrzeby i żądze jednostki są najważniejsze. Nie liczy się dobro grupy czy jakiejś zbiorowości. Liczy się tylko "ja" i myślenie o sobie, a jedyne co się widzi to czubek własnego nosa. Można powiedzieć, że to jest zwyczajny ludzki egoizm. Czy jest to dobra ludzka postawa? Z pewnością nie, ale każdy może sądzić inaczej, bo pewnie ile ludzi, tyle opinii. Wiadomo przecież, że koszula bliższa ciału.

Skoro była mowa o egoizmie, to dla kontrastu trzeba opisać altruizm. Postawa w której jednostce bardziej zależy na dobru innych ludzi niż na swoim. Nie ważne to, że mi jest źle, bo najważniejsze dla mnie żebyś Ty był szczęśliwy. Szlachetna to podstawa i coraz rzadziej spotykana. Ciekawe dlaczego? Może dlatego, że ludzie coraz częściej są egoistami? A może nie chcą dawać się naiwnie wykorzystać? 

Specyficznym rodzajem mentalności jest mentalność zwycięzcy. Dla takiej osoby liczy się tylko wygrana. Wszystkie siły i całą energię wkłada w to, aby wygrać. Człowiek chce się stawać lepszym i lepszym w tym co robi. Takiej osobie często towarzyszy niezadowolenie. Mimo drobnych sukcesów chciałby osiągać jeszcze więcej. Może to trochę zachłanna postawa, ale z drugiej strony można stwierdzić, że im wyżej postawiona poprzeczka, tym wyżej jest się w stanie skoczyć. 

Dziwną postawą jest mentalność osoby uległej i będącej w cieniu. Wiadomo, że ktoś musi przegrać żeby ktoś wygrał. Ktoś musi rządzić, żeby ktoś był poddanym. Taka postawa jak każda inna ma swoje plusy i minusy. Jej plusem jest przede wszystkim to, że taki człowiek na pewno nie postawi sobie zbyt wysokich celów i nie spadnie z przysłowiowego wysokiego konia. Zachowawczość czasami w życiu się przydaje. Minusem z pewnością jest fakt, że taka osoba może być przestawiana z kąta w kąt, a chyba nikt z nas tego nie lubi. 

Z pewnością można wyróżnić jeszcze wiele innych rodzajów mentalności. Ja opisałem takie, które najbardziej mi się rzucają w oczy. A Ty jaką masz mentalność? Myślisz o sobie czy o innych? Chcesz wygrywać czy może wolisz być na drugim planie?


Peace!


środa, 12 marca 2014

Walka z wiatrakami

Każdy z nas się pewnie spotkał z twierdzeniem zawartym w tytule  Walka z wiatrakami to walka monotonna, nieustanna oraz taka, która rzadko kiedy przynosi efekty w postaci większych i oczekiwanych sukcesów. Czy więc taka walka jest nam do czegoś potrzebna?

Całkiem niedawno byłem w kinie na "Kamieniach na szaniec". Historię z powieści Kamińskiego każdy z nas czytał w gimnazjum. Najprościej rzecz ujmując, młodzi ludzie walczą z okupantem poprzez tzw. mały sabotaż. To taka walka drobnymi środkami. Szczerze taka walka nie może przynieść żadnych większych sukcesów. Niemiecki okupant był silniejszy, mocniejszy i większy. Walka młodych Polaków z niemieckim okupantem była jak walka z tytułowymi wiatrakami. Nie można było z nim wygrać. Realia militarne od wieków były wyznacznikiem siły armii. Tak też było i tym razem.

W sporcie też często obserwujemy taką walkę. Przykładem może być mecz pomiędzy drużyną naszpikowaną największymi gwiazdami, które zarabiają potężne pieniądze, a malutkim zespołem bez gwiazd i zawodnikami grającymi za półdarmo. Spotkanie między takimi zespołami kończy się zazwyczaj dominacją tych pierwszych i wysoką wygraną. Taka jest teoria. Praktyka jest zgoła inna. Na szczęście. Zawodnicy tej słabszej o kilka klas drużyny liczą zawsze na kontrataki i błędy przeciwnika. Gdyby tak nie było to nie mieliby po co wychodzić na boisko.

Walka z wiatrakami jest potrzebna. Każda walka przynosi straty, ale może również przynieść zyski, które będą zauważalne dopiero w dalszej perspektywie. Gdyby młodzi ludzie nie podjęli walki podczas II wojny światowej to może dzisiaj byśmy żyli w innym kraju i mieli inną narodowość? A tak okupant czuł, że są tutaj ludzie, patrioci, dla których liczy się ich tożsamość narodowa. Alek, Rudy i Zośka pokazali za warto walczyć jak Dawid z Goliatem. Może i ponieśli oni największą stratę, czyli stracili życie w wyniku walki z okupantem. Jednak ich największym zyskiem było to, że zostali bohaterami i zginęli za to, co kochali, Zginęli za ojczyznę. Tak samo jest z walką w sporcie. Co by było gdybyśmy znali z góry wynik meczu? Moglibyśmy przestać go uprawiać i oglądać skoro znamy z góry rozstrzygnięcie. Sport straciłby swój urok i to za co go kochamy, czyli nieprzewidywalność. Jaki z tego wniosek? Mianowicie jeden, prawdziwy i szczery: NIGDY SIĘ NIE PODDAWAJ!

Peace!

P.S. Wyszedłem z wprawy. Straciłem ostatnio wenę. Spróbuje jednak się na nowo rozkręcić :)