środa, 31 grudnia 2014

Podsumujmy!

Ostatni dzień 2014 roku. Pora jak zawsze na krótkie podsumowanie. Warto to robić, aby na chwilę się zatrzymać nad tym, co było. Warto to zrobić, aby wiedzieć, co należy zmienić, aby za 365 dni powiedzieć sobie: to był naprawdę udany rok!

Krótko rzecz ujmując 2014 rok był rokiem zajebistym. Wiele emocji. Wiele wydarzeń. W życiu się działo ponad normę,  Głownie rzeczy pozytywnych. ale też mniej, z których udało się wyciągnąć pozytywne wnioski. Ponadto rok udany pod względem emocji sportowych (kocham to). Była Olimpiada, MŚ w piłce nożnej i w siatkówce. Rok ten był rokiem sportu, a co za tym idzie moim jak i wielu innych kibiców rokiem. Ja jestem z siebie zadowolony, bowiem udało mi się zrealizować wszystkie swoje postanowienia na mijający rok. Wszystkie plany zrealizowałem. Niektóre ponad normę i z nawiązką z czego jestem zadowolony. No może oprócz tego, że mało notek pisałem na blogu. W 2014 roku pojawiły się łącznie z tym 44 wpisy, ale postaram się pisać więcej (w miarę możliwości i czasu rzecz jasna). Na Nowy Rok mam kilka postanowień. Poprzeczka idzie wyżej, ale ważne, żeby nie strącić tej zawieszonej na obecnym poziomie i aby się nie cofać. Nie można stać w miejscu, tylko trzeba iść do przodu.

Życzenia noworoczne? Składam. Niech każdy z nas sobie zrobi postanowienia i je zrealizuje, aby za 365 dni mógł być z siebie dumny i zadowolony. Happy New Year!

Peace!

środa, 10 grudnia 2014

Polityczna rozgrywka najwyższej wagi

Czy można zwiększyć czynsz za wynajem stadionu o 2500%? Można. Udowodnili to włodarze Piły, którzy bez żadnych skrupułów zwiększyli KŻ Victoria opłatę z 1000 złotych miesięcznie brutto do 25 tysięcy!
Konsekwencją takiego obrotu sprawy jest to, że klub nie otrzymał licencji na sezon 2015. Działacze mają czas do piątku 12 grudnia na odwołanie i dostarczenie władzom polskiego żużla dokumentu potwierdzającego podpisanie umowy z miastem. Nikt do tego upoważniony na pewno nie podpisze owej umowy. Nie ma, co im się dziwić, bowiem roczny koszt wynajmu stadionu sięgnie 300000 złotych, co stanowi niemalże połowę budżetu pilskiego klubu. Jeśli do piątku się to nie stanie to jest wielce prawdopodobnie, że Piła zniknie po raz kolejny z żużlowej mapy Polski. Tego chyba nikt (oprócz władz) nie chce.
Czym spowodowany jest taki stan rzeczy? Nikt publicznie głośno o tym nie powie, ale każdy wie, że to jest rozgrywka na szczeblu politycznym. Prezydent Piły Piotr Głowski jest członkiem Platformy Obywatelskiej, która samodzielnie sprawuje władze w Radzie Miasta. Natomiast działacze i główny sponsor klubu -Henryk Stokłosa startowali do Rady Powiatu Pilskiego z ramienia Porozumienia Samorządowego. Również od początku sezonu 2014 bardzo się promowało na stadionie żużlowym w Pile i chyba to się komuś nie spodobało. Ponadto owe stowarzyszenie polityczne wygrało wybory i w koalicji z Polskim Stronnictwem Ludowym dzierżą berło władzy w powiecie zabierając rządy PO na tym szczeblu samorządu terytorialnego. Porażka polityczna kogoś zabolała więc trzeba się odegrać w myśl zasady z poprzedniego systemu - kto nie jest z nami ten jest przeciwko nam. W dodatku skoro klub ma możnego sponsora (który z nami wygrał, a co za tym idzie jest naszym politycznym wrogiem) to go stać na zapłacenie tej horrendalnej sumy, a jeśli nie zapłaci to trudno. My (miasto) zaoszczędzimy na dotacji na ten drogi i nudny sport, a kibice zapomną i będą patrzeć jak się Piła rozwija pod względem kulturalnym i wizerunkowym. Tylko, że kibice w Pile chcą sportu. Chcą żużla. Świadczą o tym różne badania. Piła jest miastem z długą historią żużlową. Nikt w mieście nie wyobraża sobie, aby mogło tego zabraknąć. Wiele osób zagłosowało w wyborach samorządowych na pana Głowskiego, bo zawsze wspierał pilski sport i myśleli, że tak będzie dalej. Jak widać wielu się pomyliło. Wielu już nie popełni tego błędu. Tylko, że mądry Polak po szkodzie.
Miasto nie widzi nic złego w tym, że czynsz został podniesiony, bowiem oferuje klubom pieniądze na promocję miasta. Sęk w tym, że przetarg będzie ogłoszony na początku roku i nikt nie zagwarantuje Victorii, że dostanie ona te pieniądze. Nawet jeśli klub otrzyma 300000 złotych to będzie musiał w całości zwrócić je do kasy miasta. Więc jaki sens przyznawania dotacji skoro wraca ona w całości tam skąd przyszła? Gdzie tu normalność? Gdzie tu logika? Jedyny sens jest taki, że księgowa Urzędu Miasta będzie miała, co robić.
Prawdziwego sportowca poznaje się po tym, że potrafi pogodzić się z porażką. Politycy chyba nie potrafią i efekty tego widać na załączonym obrazku. A szkoda, bo sport jest najlepszą promocją dla miasta, a co za tym idzie dla jego rajców, którzy powinni grać w jednej drużynie ze sportowcami z ich miasta. Nie wszyscy to jednak widzą i wolą rzucać kłody pod nogi niszcząc coś, co kocha wielu.

Tekst opublikowany również na speedway.info.pl

P.S. Nigdy nie zginie. Polonia nigdy nie zginie! A panowie politycy, panowie działacze. Zostawcie honory w domu i zróbcie coś do cholery wspólnie dla miasta i dla sportu. Ten region. Piła. Zasługuje na żużel na najwyższym poziomie! Ktoś wątpi?  



wtorek, 14 października 2014

Praca nad sobą

Żaden człowiek nie jest idealny. Ba, każdemu z nas daleko do ideału. Każdy ma wiele wad, ale trzeba je eliminować albo redukować do minimum. Bardzo trudne zadanie, ale czy niewykonalne?

Urodziliśmy się niedoskonali. Nie umieliśmy chodzić, mówić, pisać, czytać czy robić do siusiu do nocniczka. Musieliśmy się tego najzwyczajniej w świecie po prostu nauczyć. Musieliśmy pracować nad sobą. Z większą lub jeszcze większą pomocą rodziców, dziadków czy opiekunów nam się to udało. Takie błahostki a naprawdę wymagały od nas wiele poświęcenia X lat temu. Z czasem jednak człowiek zaczyna dostrzegać w sobie wiele niedoskonałości, które go męczą i które chciałby wyeliminować ze swojego codziennego życia. Więc coś do cholery wypadałoby z tym zrobić! Trzeba zacząć pracować nad sobą i nad swoim charakterem! Weźmy za przykład chociażby nasze lenistwo i niechęć do wstawania czy sprzątania. Będziemy leniwi, nie wstaniemy raz, drugi, trzeci do pracy i nas wywalą. Nie posprzątamy przez pól roku to nas zjedzą myszy. Idąc dalej, każdy z nas jest inny i każdy z nas ma swoją piętę Achillesa w swoim charakterze, która męczy innych, a także z czasem zaczyna męczyć nas samych. Jeden jest leniwy, drugi nieuczciwy, trzeci kłamie, czwarty jest nieufny, piąty szydzi z innych, szósty zazdrości i można tak wymieniać przykładów bez końca.

Jeśli się coś takiego dostrzeże (co jest trudne w egoistycznym świecie) to trzeba się za to jak najszybciej wziąć i próbować to wyeliminować. Wszystko żeby nam i innym było łatwiej. Tylko to nie takie łatwe. Ciężko jest zmienić swój charakter i swoje podejście. Jeśli człowiek ma coś zakodowane w swojej głowie i w swoim myśleniu to prawie nie ma bata, aby to zmienić. Jednak z drugiej strony nie ma rzeczy niemożliwych. Gdy już ktoś z nas zauważy, że przez swoje zadufanie, swój ciężki charakter i swoją najzwyczajniejszą w świecie ludzką słabość coś traci i mu z tym ciężko to jest nadzieja. Tylko potrzeba ogromnego zaparcia, ogromnych chęci i wiele cierpliwości do samego siebie. Ważne żeby tylko na chęciach się nie skończyło.

Każdy z nas ma życie w swoich rękach. Jeśli nie my będziemy pracować nad samym sobą to nikt inny za nas tego nie zrobi. Wszystko zależy od Ciebie. Nigdy nie jest za późno, aby próbować się naprawić i coś zmienić w swoim życiu na lepsze.


Peace!

P.S. Skoro nasi piłkarze potrafią czasami wziąć się za siebie i wyeliminować swoje błędy to Ty także potrafisz :)

sobota, 4 października 2014

Pieprzony czy niepieprzony idealizm?

Naszło mnie ostatnio takie pytanie czy dobrze jest być idealistą czy też nie. Jednak chyba nie ma na to pytanie jednoznacznej odpowiedzi.

Idealista to marzyciel. Człowiek, który chce, aby było idealnie. Wiadomo, że tak nigdy nie będzie i można nieźle się przejechać na swoich poglądach i ideach. Taka sytuacja, ale za to jaka prawdziwa. Chyba nikt z nas nie chce obrywać za swoje "idealne" marzenia? No ale co zrobić kiedy człowiek ma już taki charakter, że zawsze chce jak najlepiej i zawsze chce iść według swojego scenariusza? No nic. Trzeba nauczyć się z tym żyć i wdrażać wszystko, co się ma zaplanowane w życie. Nawet jeśli ma być to w myśl zasady "per aspera ad astra". Zawsze na końcu czekają nas jakieś gwiazdy :)

A może jednak idealizm nie jest taki zły? Człowiek zawsze ma plan na siebie i na życie. Wie doskonale czego chce i będzie do tego dążył? No nie jest zły, ale trzeba nauczyć się z nim żyć w zgodzie. A to już nie jest takie łatwe.. O ironio.. Tak się zatoczyło koło, błędne koło. #Jak żyć panie premierze? Oj przepraszam.. Pani Premier? Premiero? Skoro była Pani Ministra to może musi być Pani Premiera? :)  Jak zwał tak zwał, ale polityka chociaż potrafi człowieka rozbawić. :D

Wracają do sedna sprawy, to czy Twoje idealizowanie świata jest pieprzone czy też nie zależy tylko od Ciebie i od tego jak podchodzisz do wielu spraw. Amen i basta.


https://www.youtube.com/watch?v=RjzujFoWxY8

piątek, 19 września 2014

Błędy

Błędy - kto z nas ich nie robi? Robimy większe, mniejsze, ale robimy i nie ma na to rady. Jedynie można ograniczyć ich ilość i wyciągać z nich odpowiednie wnioski. Czy to jednak takie łatwe?

Od początku istnienia człowiek popełnia błędy. Taka już jego natura. Nikt nie jest nieomylny. Nikt nie jest idealny. Nawet jakbyś za wszelką cenę chciał ich uniknąć to nie ma na to szans. Małe błędy to taki pikuś, bo można je szybko skorygować czy naprawić niczym najprostszą domową usterkę. Gorzej z poważniejszymi błędami. Tutaj pojawia się większy problem. Uderzenie samochodem w drzewo to duży błąd i tego już się nie naprawi. Można jedynie na przyszłość mieć sporą nauczkę. No i właśnie o to chodzi, aby wyciągać wnioski na przyszłość. Kiedy już raz człowiek popełni jakiś błąd to jeśli mu na czymś zależy to drugi raz już go nie popełni. Proste..  Jednak najpierw trzeba spróbować naprawić błąd, a to nie jest już takie łatwe. Szczerze mówiąc bardzo trudne, ale dla chcącego nic trudnego. Tak mówią! 

Błędy bolą. Błędy powinny uczyć. Trzeba starać się popełniać ich jak najmniej, a z popełnionych wyciągać pozytywną naukę...

P.S. Straszne lanie wody dzisiaj. Wyszedłem w wprawy. Peace!