Początek sezonu Pucharu Świata w skokach narciarskich. Sezonu olimpijskiego. Sezonu, w którym biało-czerwoni powinni mieć wiele do powiedzenia.
W sezonie wiosenno-letnim żyje żużlem i się czeka na zawody GP, SEC i mecze ligowe. Tak to się kręci od weekendu do weekendu. Nadchodzi zima i w telewizorze najczęściej goszczą skoki narciarskie więc chce się powiedzieć nareszcie. Nareszcie wystartował sezon skoków narciarskich, które są w Polsce jednym ze sportów narodowych. Na taki pułap wyprowadził ten sport oczywiście Adam Małysz. Gdy nasz Orzeł z Wisły zakończył karierę wielu zastanawiało się, co dalej będzie z polskimi skokami. Czy polscy skoczkowie będą tylko statystami w karuzeli Pucharu Świata? Nic takiego! Kiedyś był Małysz i długo, długo nic, a teraz mamy kilku zawodników z Kamilem Stochem na czele, którzy są w stanie wygrywać zawody. To rozbudza nadzieje na wysokie lokaty nie tylko w zawodach indywidualnych, ale i w drużynowych. Sukces indywidualny cieszy bardzo, ale drużynowy jeszcze bardziej, bo "drużyna" to brzmi dumnie. Balonik jest już oczywiście napompowany do granic, ale najważniejsze, aby nasi skoczkowie podchodzili do tego na luzie. Najlepszym tego przykładem jest rzecz jasna Piotr Żyła.
Na początek czwarte miejsce naszej drużyny w Klingenthal. Nie jest źle, a gdyby nie odwołali drugiej serii to pewnie byłoby dzisiaj pudło. Stoch, Żyła, Kubacki, Kot, Biegun i cała reszta naszych skoczków już w pierwszych treningach na śniegu pokazała, że są w formie. Oby ta forma utrzymała się przez cały sezon aż do Olimpiady w Soczi. Aby po rosyjskich igrzyskach w wywiadach nasi skoczkowie mogli powiedzieć: "garbik, fajeczka i poleciało", a Mazurek Dąbrowskiego rozbrzmiewał kilkakrotnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz