piątek, 31 stycznia 2014

Step by step

Słowa, które w polską terminologię wprowadził niegdyś Leo Beenhakker. Krok po kroku chciał on polskich piłkarzy wprowadzić na "international level". Po części mu się udało, bo przecież Polacy awansowali do finałów EURO 2008. Jednak nie o piłce nożnej dzisiaj.

Każdy z nas ma w życiu jakieś cele, do których dąży. Jeden z nas ma większe cele, a inny mniejsze. Każdy z nas chce stanąć na piedestale. Wszystko zależy od człowieka. Swoje cele jednak należy obierać z głową i rozsądnie. Nie należy brać na swoje barki zbyt wiele i wymagać od siebie więcej niż w rzeczywistości jesteśmy w stanie zrobić. Wszystko w myśl zasady: co za dużo to niezdrowo. Człowiek weźmie na siebie za dużo, postawi sobie zbyt wysoko poprzeczkę i co? Poprzeczka go przygniecie i nie będzie w stanie wstać. Widzę jednak pewne obejście tego problemu. Mianowicie swoje cele należy realizować krok po kroku. Trzeba też zrozumieć pojęcie "kroku". Nie mają to być milowe kroki. Wystarczą tip topy. Wystarczy obierać małe cele, bo przecież małe cele budują te większe. Wtedy będziemy szli do przodu. Powoli, bo powoli, ale zawsze do przodu. Nawet jeśli jest pod wiatr i pod górkę to idziesz przed siebie, a chyba o to chodzi by się nie cofać tylko iść dalej?

Człowiek jest w stanie osiągnąć w życiu wiele. Trzeba po prostu umiejętnie obierać cele i do nich systematycznie dążyć. Nie od razu Kraków zbudowano. Chcesz coś osiągnąć? Postaw sobie cel i dąż do niego uparcie, ale powoli. Chcesz coś zrobić? Zrób to, ale nie na siłę, tylko umiejętnie z głową.

Trzy tygodnie ferii przede mną więc pewnie pojawi się w tym czasie wiele ciekawych notek. Teraz jednak zasłużony odpoczynek A Wy idźcie dalej swoimi drogami ;)

http://www.youtube.com/watch?v=oi9Z699l-5U




wtorek, 28 stycznia 2014

Mowa jest srebrem, a milczenie złotem?

Dzisiaj postanowiłem się skupić nad tym czy lepiej jest mówić czy też milczeć. Co jest cenniejsze? A może obie rzeczy są tak samo ważne tylko trzeba wiedzieć kiedy coś powiedzieć, a kiedy przemilczeć?

Mowa jest srebrem? Srebro to cenny kruszec. Mowa towarzyszy człowiekowi od zarania dziejów. Gdy człowiek tylko nauczył się mówić to zaczął korzystać z tej umiejętności. Mowa służy przede wszystkim sprawniejszemu komunikowaniu się, wyrażaniu swoich poglądów. Słowa w końcu łatwiej zrozumieć. Mówisz komuś co myślisz, czujesz. Mówisz wprost i wszystko wtedy staje się jasne i klarowne. Proste? 

Milczenie jest złotem? Złoto to cenniejszy kruszec od srebra. Dlatego też milczenie jest bardzo ważne. Czasami są momenty, że lepiej coś przemilczeć. Mimo iż mamy ochotę kogoś zrównać z ziemią albo po prostu uciszyć, bo nie chcemy tej osoby słuchać. Nawet jeśli nachodzi człowieka ogromna ochota użyć mowy, to czasami trzeba się trzy razy zastanowić i w skrajnym wypadku ugryźć się w język. Po mamy powiedzieć coś czego będziemy długo żałowali? 

W życiu są różne przypadki. Trzeba wiedzieć kiedy wolno nam coś mówić, a kiedy lepiej coś przemilczeć. Zarówno mowa jest ważna, jak i umiejętność przemilczenia pewnych spraw. Ten kto się tego nauczy może być z siebie zadowolony. Jest to bowiem bardzo przydatna umiejętność, która może nam się przydać w wielu życiowych przypadkach.

Peace! 

czwartek, 23 stycznia 2014

Serca nigdy nie zabraknie

Ostatnie kilka dni w domach wielu Polaków gościł jeden sport- piłka ręczna. Wszyscy chcieli oglądać naszych szczypiornistów, którzy dzielnie walczyli podczas mistrzostw Europy w Danii. Dlaczego Ci mężczyźni wywołują w nas takie emocje?

Moja przygoda z oglądaniem piłki ręcznej zaczęła się w styczniu 2007 roku. Wtedy to podczas mistrzostw świata w Niemczech, Orły Wenty sięgnęły po srebrny medal mundialu. Już wtedy toczyli oni dramatyczne boje, chociażby półfinał z Duńczykami zakończony dwiema dogrywkami! Od tamtej pory śledzę poczynania tych chłopaków podczas wielkich turniejów. Były wzloty (jak powyższe srebro, a także brązowy krążek dwa lata później), były także upadki jak Igrzyska Olimpijskie w Pekinie czy poprzednie Euro.

Obecne mistrzostwa Europy podopieczni Michaela Bieglera zaczęli od dwóch dramatycznych porażek z Serbią i Francją. Oba mecze były do wygrania, w obu graliśmy falami i niestety zakończyły się one przegranymi tylko jedną bramką. Decydowały końcówki spotkań i lepsza taktyka. Horrory bez happy endu. W szczegóły tych meczów nie będę się wdawał, bo wszystko już o tym każdy powiedział. Później przyszedł mecz o wszystko z Rosją. Wiadomo, że pojedynki z Rosjanami były dla Polaków zawsze szczególne. Ten miał niesamowitą wagę, bo był to mecz o awans do kolejnej fazy mistrzostw. Nasi stanęli na wysokości zadania, dyktując Sbornej swoje warunki gry w drugiej części spotkania. Ręce same składały się do oklasków. Pora na drugą fazę mistrzostw. Przeciwnikami Białoruś, Szwecja i Chorwacja. Najłatwiejszy przeciwnik na początek, a więc Białoruś. Najłatwiejszy? No na papierze taki był, a w rzeczywistości mecz z Białorusią to była droga przez mękę dla naszych szczypiornistów. Na 5 minut przed końcem spotkania przegrywaliśmy czterema golami, a na minutę przed końcem był remis i nasi rywale mieli piłkę. Jednak pomylili się przy rzucie, a na 3 sekundy przed końcem to Mariusz Jurkiewicz rzucił gola na wagę zwycięstwa. W polskich domach szaleństwo po uprzednim stanie przedzawałowym. Było pięknie. W końcu horror happy endem. Jeszcze wygramy dwa mecze i będziemy w strefie medalowej duńskiego Euro. Teraz Szwecja. Zawsze z reprezentacją Trzech Koron toczyliśmy wyrównane boje. Raz oni byli lepsi, a raz my. Wszyscy szykowali się na kolejny horror. W drugiej połowie Polacy tak się nakręcili, że nie mogli tego meczu przegrać. Spokojna wygrana dziesięcioma bramkami. Tym razem bez horroru, ale horror miał dopiero nadejść w decydującym o awansie meczu z Chorwatami. Niestety nie nadszedł. Dobra pierwsza połowa w piłce ręcznej to za mało. Na początku drugiej części spotkania zespół z Bałkanów wyrobił sobie cztery bramki przewagi i mógł kontrolować przebieg meczu do końca. Cóż.. Przegraliśmy i o medale nie zagramy. W piątek mecz o piąte miejsce z Islandią (tą Islandią, z którą przegraliśmy w ćwierćfinale Olimpiady i w meczu o 3 miejsce podczas euro 2010). Trzeba wygrać i się zrewanżować, aby zakończyć dobrze turniej. Za rok piłkarze ręczni znowu wrócą do polskich domów i tym razem podczas mistrzostw świata w Katarze będą nas przyprawiać o zawał i dawać nam niezapomniane emocje.

Osiem lat obserwuje ten sport i zauważyłem jedną, ważną rzecz. Oni nigdy się nie poddają. Mogło im zabraknąć siły, mogło im zabraknąć umiejętności, ale serca i charakteru nie zabrakło im nigdy. Warto brać z nich przykład w codziennym życiu. Dziękujemy!


http://www.youtube.com/watch?v=qChuVUgNC-g

czwartek, 16 stycznia 2014

Spełnienie

Każdy z nas chce się realizować w różnych dziedzinach życia. Jednak to nie jest takie proste jakby mogło się komuś wydawać. Potrzeba ogromnego zaparcia i wiary w siebie.

Osobiście podzieliłem sobie życie na trzy kategorie, w których człowiek może się realizować i spełniać: naukową, zawodową i prywatną. Każda z tych dziedzin jest ważna do tego, aby człowiek był zadowolony z siebie. Jedna mniej ważna, a druga bardziej, ale sukces w każdej z nich jest niesamowicie ważny. Na początek zajmę się kategorią, którą nazwałem roboczo "naukową". Chodzi mi tutaj głównie o to, że każdy z nas od dziecka jest namawiany do tego, aby się uczyć w myśl zasady "ucz się, ucz, bo nauka to potęgi klucz". Chyba każdy z nas chce mieć taką potęgę i móc otwierać wiele życiowych bram. Podstawówka, gimnazjum, szkoła średnia zakończona zdaniem matury, potem studia- tak wygląda owa droga do przysłowiowego raju. W tej dziedzinie wszystko zależy od nas samych jak daleko zajdziemy. Siadasz, uczysz się, zapamiętujesz, zdajesz, idziesz dalej. Proste! W porównaniu do kolejnych, które będę opisywał ta jest najprostsza, ale w pewnym stopniu ważna żeby przejść do realizacji się w dziedzinie zawodowej. W tej dziedzinie w dzisiejszych czasach wiele zależy od szczęścia i od tego na jakich ludzi trafimy na swojej drodze. Są takie czasy, że bez znajomości ciężko dostać wymarzoną pracę. No chyba, że naprawdę jesteś najlepszy w tym co robisz to jest nadzieja, że Ci się uda bez znajomości. Co z tego, że ktoś sobie wymarzy, że zostanie aktorem, dziennikarzem, piosenkarzem jeśli nie będzie miał szczęścia lub znajomości? Czasami talent to za mało. Niestety. Trzeba włożyć jeszcze ciężką pracę, żeby coś osiągnąć. Jednak jeśli nie spróbujesz, nie zaryzykujesz to nie zobaczysz czy jest Ci to pisane.

Na koniec zostawiłem sobie kwestię związaną z prywatnym spełnieniem. Każdy z nas ma inne plany dotyczące tego. Jeden z nas chce mieć zonę/ męża, dwójkę dzieci, dom i psa, a ktoś inny chce iść przez życie samemu. To już wewnętrzny wybór każdego z nas. Skupiając się na tym pierwszym przypadku to uważam, że to najciężej osiągnąć. Znaleźć prawdziwą miłość to już nie lada wyczyn. Może jeszcze każdy z nas znajdzie partnerkę/ partnera, z którym będzie szedł przez życie i z którym będzie szczęśliwy. To z kolei żeby mieć swoje własne przysłowiowe M to potrzeba najpierw spełnić się naukowo bądź zawodowo, żeby je mieć. Za darmo nic nie dostaniesz. Nie te czasy. Trzeba jednak głęboko wierzyć w siebie i w swoje uczucia. Wiara może góry przenosić?

Przez życie trzeba iść z głową podniesioną ku górze, walczyć o swoje, zdobywać wiedzę, doświadczenie, poznawać nowych ludzi. Wszystko po to, żeby na minutę przed śmiercią powiedzieć sobie: "JESTEM SPEŁNIONYM CZŁOWIEKIEM".


niedziela, 12 stycznia 2014

Ulotne chwile

Nic nie trwa wiecznie, a najkrócej trwa chwila. Chwila, która jest ulotna. Ulotna jak ulotka jak to śpiewała niegdyś Paktofonika.

Co to jest chwila? Najprościej rzecz ujmując jest to bardzo krótki okres czasu, który kończy się wtedy kiedy jeszcze dobrze się nie zaczął. Każdy z nas lubi spędzać miło czas. Takich chwil jednak czasami jest bardzo mało. Każda miła chwila jest na wagę złota. Trzeba więc brać przykład z epikurejskiej sentencji "carpe diem" i chwytać dzień. W końcu co nam szkodzi?

A co gdy się dana chwila skończyła? Może być nam smutno, że trwała tak krótko, ale z drugiej strony powinniśmy być zadowoleni, że się wydarzyła. Przecież pojedyncze chwile tworzą nasze życie, a to co się w nim wydarzy w pewnym (większym lub mniejszym) sensie zależy od nas samych!

P.S. Dziękuje!!!

Na zakończenie taka nuta:
http://www.youtube.com/watch?v=pX-yx78nkgQ

piątek, 10 stycznia 2014

Przyzwyczajenie

Ten temat miał być poruszony już dawno temu, ale zawsze wpadał jakiś inny pomysł i tak się przeciągało napisanie o kwestii przyzwyczajenia. Co to jest przyzwyczajenie? Czy każdy z nas się przyzwyczaja? Czy można go uniknąć?

Od dziecka wszyscy się przyzwyczajamy. Będąc niemowlęciem przyzwyczailiśmy się do matki i ojca. Gdy zaczęliśmy chodzić to przyzwyczailiśmy się do zabawek, następnie do tego, że musimy robić siusiu do nocnika. Stawaliśmy się starsi więc nasze przyzwyczajenia były coraz to inne. Musieliśmy przyzwyczaić się do przedszkola, do tego że trzeba chodzić do szkoły. Z biegiem lat nasze przyzwyczajenia mogły nabierać również większej wagi i być coraz poważniejsze. Chodzi mi tutaj szczególnie o takie coś, co jest przyzwyczajeniem do drugiego człowieka. Tej formy przyzwyczajenie ludzie bardzo się boją, a ona zdarza się najczęściej. Czasami nawet nie zdajemy sobie z tego sprawy. Rozmawiamy z kimś sporo, przebywamy z tą osobą i człowiek ni z tego ni z owego się przyzwyczaja. Tak po prostu. Nie ma na to rady. Przecież wszyscy się przyzwyczajają. Zarówno ludzie jak i zwierzęta. Pies się przyzwyczaja do stałej pory posiłku, a kotek do tego, że go głaszczemy. Tak ten świat jest skonstruowany.

Przyzwyczajenie jest złe. Według mnie to forma takiego samego uzależnienia jakim jest alkohol, narkotyki czy ostatnio modny facebook. Może nieść ono za sobą wiele złych konsekwencji. Mianowicie co się stanie gdy stracimy osobę do której się przyzwyczailiśmy? Będzie nam wtedy cholernie ciężko. Będzie bolało. Co dalej? Czas na odwyk? Możliwe. Bywa też tak, że związki ludzi ( o których już kiedyś pisałem) przechodzą od zauroczenia/miłości w przyzwyczajenie. Następuje wtedy zwyczajna rutyna, monotonia i robi się nudno. Nikt tego nie chce. Z drugiej strony czy musimy bać się przyzwyczajenia? Niekoniecznie. Może przyzwyczajenie wyjdzie nam z czasem na dobre? To swoiste ryzyko, które może się opłacić. Ty się oddajesz w pełni komuś/ czemuś, poświęcasz się, przyzwyczajasz i czekasz... Szalone wiedząc czym to może grozić, ale do odważnych świat należy.

Czy można uniknąć przyzwyczajenia? Sądzę, że w pewnym sensie można, ale nie do końca. Można trzymać się do ludzi z dystansem, ale to rozwiązanie dobre na krótką metę. Z czasem wewnętrznie będziemy mieli potrzebę żeby się po prostu przyzwyczaić. Taka jest już ludzka mentalność.

Co można poradzić na przyzwyczajenie? W sumie to nie ma na to rady. Jedynie musimy wierzyć, że osoba do której się przyzwyczailiśmy będzie zawsze blisko lub po prostu samoistnie człowiek się odzwyczai. Nie mogę Wam życzyć abyście się nie przyzwyczajali, bo to niemożliwe więc życzę Wam jednak abyście się dobrze przyzwyczajali ;)

Peace!





poniedziałek, 6 stycznia 2014

Niespodzianki

Kto z nas nie lubi niespodzianek? Zdarzają się one rzadko, a jak już się zdarzą to są bardzo miłe dla człowieka.

Dzisiejszą notkę poświęcę największej sportowej niespodziance ostatnich dni, czyli Thomasowi Diethartowi- zwycięzcy 62. Turnieju Czterech Skoczni. Niespełna 22-letni skoczek z Austrii, który w ciągu 9 dni zawojował świat skoków narciarskich. Chłopak z nikąd, debiutant, żółtodziób - takimi określeniami opisywany jest ten skoczek. Jako nieznany większej widowni zawodnik wygrał turniej, który jest najtrudniejszym turniejem w całym sezonie. Przecież w ciągu 9 dni trzeba wystąpić w czterech konkursach i oddać osiem bardzo dobrych i dalekich skoków, aby coś więcej ugrać. Jeden popsuty skok i marzenia o zwycięstwie mogą prysnąć jak bańka mydlana. Wygrywali go nieliczni, wygrywali najwięksi z największych skoczków narciarskich w historii. A tutaj niczym Filip z konopi wyskoczył młody zawodnik i wygrał sobie od tak turniej. Kto by się spodziewał takiej niespodzianki? Chyba nikt, bo tego nie szło nawet wywróżyć najlepszej wróżce. Diethart sam nie postawiłby na siebie dużych pieniędzy. W pokonanym polu zostawił faworytów bukmacherów: Gregora Schlierenzauera i niestety naszego Kamila Stocha. Takie to piękne uroki sportu!

Niespodzianki mają swój urok. Szkoda, że one się tak rzadko zdarzają, jednak Thomas Diethart jest żywym przykładem, że pozytywne niespodzianki się naprawdę mogą mieć miejsce. W sumie to każdy z nas by chciał, a żeby w życiu spotykało nas wiele pozytywnych niespodzianek. Potrafią one dać kupę szczęścia, a przecież niespodziewane szczęście smakuje najlepiej.

Peace!


piątek, 3 stycznia 2014

Stereotypy

Kto z nas nie uległ kiedyś jakimś stereotypom? Chyba wszyscy, bo przecież spotykamy się z nimi każdego dnia. Wierzymy w nie, a czasem nie mają one nic wspólnego z rzeczywistością.

Blondynka
Chyba najpopularniejszy stereotyp w ostatnich czasach. Stereotypowa blondynka to każdy wie jaka jest. Wystarczy poczytać mnóstwo dowcipów na ten temat. Wiadomo, mało inteligentna kobieta,  która ma w głowie fiu bździu. Ale czy taka jest każda blondi? Na pewno nie! Oglądałeś kiedyś komedię "Legalna blondynka"? Może i na początku bohaterka była stereotypowa, ale z czasem pokazała swoją inteligencję. Blondynki to ładne kobiety i często daleko zachodzące. Wiele z nich to bizneswomen. Tylko czasami nawet te mądre ulegają stereotypowi swoich włosów i upodabniają się do nich żeby nie złamać owego "ideału". Osobiście spotkałem się ze stereotypowymi blondynkami, jak i z robionymi na siłę z siebie takimi. Znam również bardzo spostrzegawcze i inteligentne. Od koloru do wyboru, bo przecież każdy człowiek jest inny.

Kobieta za kierownicą
Mam nadzieję, że nie wyjdę na męskiego szowinistę, ale kolejny przykład znowu dotyczy kobiet. Tym razem tych za kierownicą. Każdy z nas sobie wyobraża kobietę prowadzącą pojazd mechaniczny, która korzysta z lusterek w samochodzie tylko po to żeby poprawić sobie makijaż. W dodatku pojazd kierowany jest w szpilkach +10 centymetrów. Natomiast wiele kobiet to zawodowi kierowcy. Nikogo już nie dziwi, że kobieta prowadzi autobus czy taksówkę. Skoro więc zawodowo jeżdżą to chyba dobrzy z nich kierowcy?

Muzułmanin
Na świecie muzułmanin kojarzony jest z gościem, który ma zawsze przy sobie bombę i musi coś wysadzić, w myśl zasady: dzień bez wybuchu to dzień stracony. Nie ma, co się dziwić, że są oni tak postrzegani. Przez ostatnie lata taki wykreował się ich obraz. Osama bin Ladden i cała Al Kaida spowodowały, że każdy jest tak postrzegany. Do tego media pokazują taki, a nie inny obraz. Są jednak na świecie muzułmanie, którzy żyją bez wysadzania czegokolwiek i sądzę, że ich jest o wiele więcej. Wyznawców islamu jest około 19% populacji na świecie. Jaki odsetek z nich cokolwiek wysadziło w powietrze?

Kibol
Młody, łysy chłopak, w dresie i z kominiarką na głowie. Tak wizualnie można opisać stereotypowego kibola. Do tego na pewno ćpun, diler narkotyków i wandal. Politycy i media tak kreują wizerunek kibica w Polsce. Zamykają stadiony, a media to pokazują. Pokazują również jak to funkcjonariusze policji mają ciężko z wybrykami kibolskimi. Potem staruszki boją się wyjść na klatkę schodową, a rodzice nie chcą puszczać dzieciaków na mecze. Czy to źle, że człowiek sobie poprzeklina, poklaszcze i głośno pokrzyczy na meczu? Cóż... Tak wyglądają stereotypy. Jednak wielu zapomina, że Ci sami źli kibole robią wiele dobrego. Wspomagają swoje kluby, organizują zbiórki pieniędzy na cele charytatywne, pomagają dzieciakom. O tym nikt głośno nie mówi, bo po co? Stereotyp musi być śmieszny albo zły, bo inaczej nie będzie już dobrym stereotypem. Oczywiście zdarzają się akty wandalizmu i agresji kibiców, ale na pewno nie zagrażają one zwykłemu Kowalskiemu idącemu po ulicy czy na mecz. 

Stereotypy w Polsce są bardzo popularne. Media jako czwarta władza często próbują ze stereotypów zbudować prawdziwy obraz i wpłynąć jakoś na ludzi. Człowiek jeśli chce się przekonać jak jest naprawdę to powinien sam tego doświadczyć. Powinien pogadać z wieloma blondynkami. Powinien przejechać się autem z kobietą. Powinien poznać muzułmanina. Powinien pójść na mecz i poznać bliżej to środowisko.Chyba lepiej się przekonać na własnej skórze niż bezgranicznie wierzyć stereotypom.

Peace!

środa, 1 stycznia 2014

Nie ma rzeczy niemożliwych?

W noworoczny wieczór postanowiłem pochylić się nad kolejnym stwierdzeniem z życia wziętym. Tym razem padło na to czy wszystko jest w życiu możliwe. Czy są rzeczy niemożliwe? Czy wszystko jest realne?

Pewnie dzisiejszej nocy słyszeliście w życzeniach noworocznych między innymi "wszystkiego najlepszego", "szczęśliwego Nowego Roku", "spełnienia wszystkich marzeń, nawet tych nierealnych". No właśnie, każdy z nas ma marzenia. Każdy z nas ma pragnienia. Każdy chce osiągnąć jak najwięcej w życiu. Często zdarza się jednak, że marzenia, pragnienia czy cele są bardzo trudne do zrealizowania. Wydają nam się one po prostu nierealne i często z tego powodu po prostu z nich rezygnujemy. Czy to oznacza, że są one naprawdę niemożliwe? Postaram się w dzisiejszej notce odpowiedzieć na te pytanie.

Uważam, że nie ma rzeczy niemożliwych. Są tylko takie, do których nie chcę nam się przyłożyć. Zasadniczo na tym stwierdzeniu mógłbym zakończyć rozważania, bo ono mówi wszystko. Żeby coś osiągnąć trzeba się poświęcić. Żeby coś mieć to potrzeba starań. W dzisiejszych czasach nawet w mordę nie dostaniesz za darmo. Myślisz, że Kamil Stoch bez starań by tyle osiągał na skoczni? Myślisz, że Marcin Gortat bez treningów by doszedł tam gdzie jest teraz? Jesteś w błędzie. Oni latami pracowali na to, co mają teraz. Po prostu przykładali się do tego, co robią i dawali z siebie wszystko. Efekty widoczne są gołym okiem. Starania zawsze najbardziej widoczne są w sporcie, ale w innych dziedzinach życia też są zauważalne. Choćby w szkole. Ktoś, kto się przykłada solidnie do swoich obowiązków ma dobre oceny, a ktoś kto olewa sprawę to oceny ma jakie ma. Często przytaczam na tym blogu historię średniowiecznych rycerzy więc tym razem będzie podobnie. Rycerze walczyli dla swojego władcy czy o rękę księżniczek. Musieli się bardzo przykładać do tego, bo inaczej czekała ich tylko śmierć.Czy to na polu bitwy, czy też z rozkazu swojego władcy. Zdobyć rękę księżniczki nie było łatwo. Jak wiemy z bajek i opowiadań, zdobyć uznanie takiej księżniczki nie było łatwo. Najpierw trzeba było ją uwolnić z najwyższej wieży w zamku, a to było zadanie już często niemożliwe, bo po drodze trzeba było pokonać jakiegoś smoka czy innych strażników. Jednak znajdowali się śmiałkowie, którzy tego dokonywali. Można? Można! Opisuję Wam to, żeby pokazać, że od zarania dziejów ludzie utwierdzali się w przekonaniu, że nie ma rzeczy niemożliwych.

Zaraz ktoś mi wyskoczy w kontrataku z przykładami na to, co jest nierealne. No nie mówię, że nie ma takich rzeczy, bo owszem są. Jednak to rzeczy z pogranicza abstrakcji i normalności. Wiadomo, że człowiek nie może latać jak ptak, bo nie ma skrzydeł. Wiadomo, że nie zostaniesz czarodziejem albo wróżką, bo takie rzeczy to tylko w filmach. Wiadomo, że nie ma wampirów i nigdy nimi nie zostaniecie, bo to wymysł na potrzeby telewizji. Takich przykładów jest pewnie bez liku. Pomijam już tutaj rzeczy, które są zabronione prawnie i z wiadomych względów są one nierealne.

Każdy z nas może być swoistego rodzaju rycerzem sam dla siebie. Każdy z nas może udowodnić, że nie ma rzeczy niemożliwych. Wystarczą szczere chęci i poświęcenia dla swoich celów. Wszystko, co nie jest abstrakcyjne jest realne. Jeśli wierzysz i masz w sobie moc, to nawet niemożliwe staje się możliwe. Mówię Wam. Nie od razu Kraków zbudowano.