Dokładnie dwa tygodnie temu pisałem o różnego rodzaju snach. Dzisiaj postanowiłem wspomnieć o czymś zupełnie kontrastowym- o bezsenności.
Środek nocy, cisza, spokój, Ty leżysz w łóżku, patrzysz w sufit/ ścianę, myślisz. Czasami jeszcze słuchasz przy tym muzyki. Kto z Was tak nie miał? Kto z Was nie przespał nocy, bo za cholerę nie mógł usnąć? Jakie były tego powody?
Są w życiu człowieka takie chwile, kiedy musi sobie w środku wszystko poukładać. Dlaczego? Bo ma w sobie rozpierdziel jak Hiroszima w 1945 roku. Mętlik w głowie, brak siły i motywacji na cokolwiek. To taki zły stan duszy i serca, kiedy wszystkie puzzle życiowej układanki do siebie nie pasują. Najlepszy czas na poukładanie czegokolwiek to noc. Wtedy człowiek słyszy wszystkie swoje myśli i swoje wołania. Właśnie wtedy można na spokojnie pomyśleć. Różne rzeczy wychodzą z takiego myślenia, ale to jest silniejsze. Po prostu trzeba.
Każdy wolałby spać nocą, ale czasem myśli są tak głośne, że nie dałyby spać nikomu. Zbudziłby nawet niedźwiedzia z zimowego snu. Leżysz, leżysz, ale nie uśniesz. Nie ma szans. Albo usypiasz, budzisz się, znów usypiasz i tak w kółko, co chwilę pobudka. True story.
Jest jakiś niefarmakologiczny sposób na wyleczenie bezsenności? Nie mam pojęcia. Może poukładanie sobie wszystkiego po swojemu? Może zmienienie swoich celów i myślenia? Może wyparcie złych myśli, dobrymi myślami? Nie wiem. Nie wiem. Nie wiem. Wiem jedynie, że trzeba walczyć ze sobą. Walczyć ze swoimi myślami. Nie ma w życiu łatwych rzeczy, ale nie ma też rzeczy niewykonalnych!
Na koniec taki oto kawałek:
http://www.youtube.com/watch?v=cv3wlH6pFck
Sennych nocy! ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz